piątek, 29 listopada 2013

    Harry, Ron i Hermiona doszli do zamku.
-Pa chłopcy. - powiedziała Hermiona i rzuciła promiennym uśmiechem w przyjaciół.
- Pa, Hermiono.- odpowiedzieli, jak często się to im zdarzało- równocześnie.
Kiedy dziewczyna doszła do swojego dormitorium marzyła tylko i wyłącznie o gorącej kąpieli, ponieważ cała trzęsła się z zimna. Ściągnęła płaszcz, i ocierając ręce podeszła do kominka, po czym dodała do niego kilka klocków drewna. Wszyscy już spali. Poszła więc do łazienki Jęczącej Marty. Napuściła całą wannę bardzo gorącej wody, i rzuciła na nią zaklęcie. 
-Koloferium.- szepnęła.
Woda zaczęła zmieniać kolory. Najpierw fiolet, później róż, błękitny... Myślami zatrzymała się na ostatnim, pięknym niebieskim. Pomyślała wtedy o Draco. Utonęła w jego oczach. "Ocknij się, Granger. To tylko Draco.". Próbowała zaprzeczać własnym uczuciom.
-"To chyba przez ten sen. Za dużo tego Draco w ostatnim czasie..."-myślała.
-Ooo, Hermiona.
Z rozmyślań wyciągnął ją czyjś głos.
Dziewczyna ocknęła się, wodząc wzrokiem po całej łazience. 
-Kto tutaj jest?- powiedziała ze zmarszczonymi brwiami.
- Jak to kto? Już nikt mnie nie pamięta? No tak... Bo po co pamiętać o jakiejś głupiej, brzydkiej, nieszczęśliwej Marcie.- mówiąc to, rozpłakała się.
- Ach, Marta. To Ty. W sumie mogłam się domyślić...- powiedziała z ulgą Hermiona opierając głowę o wannę.
- No właśnie, bo kto inny?
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Próbowała skupić się na chwili relaksu. Marta nie dawała za wygraną.
- A tak w ogóle, to co Ty tu robisz o tej godzinie? - Marta patrzyła ukradkiem na piękną twarz Hermiony, wodząc palcem po szybie okna.
- Próbuję się zrelaksować, jak pewnie zauważyłaś, niestety nie mogę.- dogryzła wściekła z powodu, że nawet w chwili, którą chciała poświęcić sobie, i swoim myślom, ktoś musi jej przeszkadzać.
- Dlaczego?- zapytała z szyderczym uśmiechem na ustach czarnowłosa.
- Marto, zrobisz coś dla mnie?- oderwała się od tematu.
Dziewczyna przytaknęła głową.
-Ale co?
- Idź spać...- Hermiona z sekundy na sekundę robiła się coraz bardziej zgryźliwa.
- Już idę...- odwróciła się do niej plecami, po czym znów podeszła, bliżej.- Ale wiesz? Nie mam za bardzo ochoty...
- To proszę, niech Ci się zachce.
- Przestań być dla mnie niemiła. Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Jakie?
- Widzisz? Nawet o nim nie pamiętasz...- spuściła głowę w dół.
- Nieważne. A Ty? Dlaczego nie śpisz?
- Rozmyślam sobie nad czymś...- odpowiedziała rozmarzona.
- To tak jak ja, masz już odpowiedz na pytanie.- powiedziała Hermiona.
- A o czym myślisz?- ciekawska Marta uniosła brwi.
Brązowowłosa lekko podniosła kąciki ust.
-Nie o czym, tylko o kim...- nabrała pianę na dłoń, i zaczęła w nią dmuchać.
- Więc? O kim?
Hermiona złapała się za głowę. Dopiero teraz domyśliła się, że powiedziała to na głos.
- Nieważne. Muszę już iść...- popatrzyła na dziewczynę znaczącą miną. Oznaczała ona, że musi wyjść z wanny, a nie chce, aby była przy tym Marta.
-Dobranoc, Hermiono.
-Dobranoc, Marto.- uśmiechnęła się do czarnowłosej, a ta odpowiedziała tym samym.
Gryfonka wyszła z wody, machnęła różdżką. Jej włosy były wysuszone, spięte w niedbały, choć ładny kok, na sobie miała szlafrok w kolorach domu, i oczywiście swoje fioletowe, frędzlowate ulubione kapcie. Gdy doszła do dormitorium, od razu położyła się spać.
_______________________________________________________________

  - Ej śpiochu.- szturchnęła ją Ginny.- Dlaczego codziennie muszę Cię budzić?
Dziewczyna przetarła oczy.
- Przepraszam Ginn. Która godzina?- podniosła się, i usiadła na łóżku opierając się o ścianę, po czym zamknęła oczy.
- 8:30. Dzisiaj budzę Cię wcześniej, żebyś się bardziej ogarnęła, bo wczoraj... No sama wiesz... Nie wyglądałaś zbyt dobrze.- rudowłosa zaśmiała się do przyjaciółki.
- Dziękuję Ci, jesteś kochana.- powiedziała to, po czym wyciągnęła się, i wstała.
Powędrowała do łazienki. Było tam wielkie lustro. Dziewczyna podeszła do niego, przejrzała się, i poszła umyć twarz.
- Hmm... Trzeba coś ze sobą zrobić...- wymamrotała.
Wzięła więc różdżkę. Położyła palec na brodzie i myślała. Aż w końcu wymyśliła. Wyszeptała jakieś zaklęcie, i po chwili miała włosy proste jak igła, i błyszczące jak diamenty. Postanowiła, że pomaluje swoje rzęsy. Choć nie miała na sobie stylowego ubioru, tylko zwykły, szary, nudny mundurek, i tak wyglądała zniewalająco. Przejrzała się w lusterku jeszcze raz, nabrała głęboki oddech, i poszła do dormitorium. 
- Ojejku. Mówiłam, że wstanie wcześniej wyjdzie Ci na dobre. - powiedziała szczęśliwa Ginny z powodu pięknego wyglądu Hermiony.
Dziewczyna zaśmiała się.
- To co? Idziemy?- dodała po chwili rudowłosa.
- Idziemy. - odpowiedziała Gryfonka.
Ruszyły więc w stronę Wielkiej Sali. Otworzyły drzwi. Przy stołach siedzieli Krukoni, i Ślizgoni. Pośród ' zielonych' Hermiona wodziła wzrokiem szukając Draco. Znalazła go. Patrzyła na niego przez chwilę, aby on zwrócił na nią uwagę. Kiedy już to zrobił, dziewczyna zaczęła powoli iść do stolika. Draco nie odrywał wzroku. Gryfonka usiadła do stołu tak, aby widzieć naprzeciw siebie niebieskookiego. Nadal na nią patrzył. I to nie tak, jak zwykle. Nie wyczuwała w jego oczach nienawiści. 
- Co ta Granger się tak na Ciebie gapi?- Crabb oderwał chłopaka od jej oszołamiającego wyglądu.
Ten się otrząsnął.
- Nie wiem właśnie.- spojrzał na grubasa.- Ej. Wygląda dzisiaj jakoś inaczej, nie?- zapytał blondyn.
- No. Ma proste włosy.- powiedział obojętnie Crabb, zajadając się pączkiem z różowym lukrem.
- Wygląda ładn...
- Ogarnij się, przecież to tylko Granger. Szlama Granger.- stuknął Ślizgona, dławiąc się pączkiem.
Ten jednak nie zwrócił uwagi na to, że jego przyjaciel się dławi. Patrzył na Hermionę mówiąc:
- Tak, tylko Granger. Przecież ma tylko wyprostowane włosy. Nadal jest tą samą Granger, należącą do Gryffindoru. Tylko i wyłącznie Granger.- powtarzał sam nie dowierzając we własne słowa.
Złapał za kawałek ciasta i zaczął go jeść. W myślach powtarzał sobie regułkę " TO TYLKO GRANGER, SZLAMA GRANGER."
_____________________________________________________________

 - Ja nie mogę.- wykrzyknął Harry na widok Hermiony.
Ta, zaczęła się śmiać.
- Czego nie możesz?- ledwo wykrztusiła ze łzami w oczach, gdy zobaczyła minę okularnika, który na nią patrzył.
- Dla kogo Ty się tak odstawiłaś?- zaśmiał się chłopak, równocześnie zasiadając do stołu.
Hermiona kątem oka spojrzała na Draco tak, aby nikt nie zauważył.
- Dla nikogo.- i uśmiechnęła się tajemniczo.
Harry ujrzał wchodzącego Rona.
- Ej patrz na nią!- wykrzyknął wskazując palcem na dziewczynę.
Cały wzrok padł brązowowłosą.
- Dzięki wielkie, wiesz?- zawstydzona dziewczyna burknęła na Harrego spuszczając głowę.
Ron doszedł do stołu.
- Ożesz w mordę. - patrzył na Hermionę z otwartą buzią.
- Nieźle co?- wtrąciła Ginny podsłuchując reakcję chłopców.
- Bardzo nieźle. - wykrztusił swoim piskliwym głosem Ron.
Wszyscy zaczęli jeść. Wszędzie słychać było szmery, śmiechy. Harry i rudowłosy co chwilę zerkali na dziewczynę, która patrzyła się na nich z podejrzaną miną.
Kiedy skończyła się uczta, pora była iść na zajęcia z wróżbiarstwa. 
Na nudnej lekcji, profesor Trelawney, Hermiona prawie przysypiała. Oparła się na dłoni, i na chwilę odpłynęła. Do rzeczywistości przywróciła ją kartka, która walnęła prosto w jej czoło.Postanowiła więc ją przeczytać.
" Całkiem nieźle, Granger." 
Rozejrzała się po klasie ze zdziwioną miną. Draco patrzył na nią jak gdyby nic się nie stało, a żeby dziewczyna nie domyśliła się, że to on, zaczął bazgrać w zeszycie. Hermiona siedziała z przodu,a blondyn z tyłu. Brązowooka miała więc głowę zadartą do góry. 
- Coś się stało panno Granger?- zapytała pani profesor.
- Ależ skąd. - dziewczyna odwróciła się w stronę p.Sybilli.
W końcu zadzwonił dzwonek. Hermiona monotonnie zbierała książki, i patrzyła na pozostałego w klasie Draco. Chcąc chwycić książkę, niechcący ją strąciła. Draco na nią popatrzył. Podniosła ją, i próbowała wyjść z klasy. Przewróciła się jednak o schodek.
- Oj Granger. Ty jak czegoś nie zrobisz, to przeżyć nie możesz. Nic Ci się nie stało?- zapytał blondyn schylając się do niej, i patrząc głęboko w oczy.
Hermiona przez chwilę nie powiedziała nic. Skupiła się na jego przepięknych, błękitnych oczach.
- Nie nic.- odpowiedziała.
- Nieźle, Granger...- z tajemniczym uśmiechem burknął Draco, wychodząc z klasy.

__________________________________________________________________



KOCHANI! W KOŃCU MAM WENĘ ♥ CZEKAŁAM NA NIĄ TAK DŁUGO.
ZWĄTPIŁAM, ŻE JĄ DOSTANĘ, A TU TAKA CHECA! :P Z TEGO ROZDZIAŁU
JESTEM BARDZO ZADOWOLONA. MAM OCHOTĘ PISAĆ NASTĘPNY, ALE
JEST 3:10 W NOCY, I CHYBA TRZEBA IŚĆ JUŻ SPAĆ :P ROZDZIAŁ PISAŁAM
OKOŁO 2 GODZINY, MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA, I ŻE CZEKALIŚCIE
NA NIEGO TAK SAMO, JAK JA CZEKAŁAM NA WENĘ. POZDRAWIAM ♥

środa, 24 lipca 2013

- Draco, po co mnie tu przywołałeś, o co Ci chodzi? Powiedziałam przecież, że to koniec…
- Chciałem tylko, żebyś to zobaczyła.
- Co zobaczy...?
-Avada Kedavra!!!- z jego ust wypłynęło to zaklęcie, a różdżką celował w Rona.
Aż nagle Hermiona uchyliła delikatnie oczy. Czuła jak po jej ciele spływają w monotonnym tempie pojedyncze krople potu. Podniosła głowę, a za nią cały tułów. Zaczęła rozglądać się po pokoju. Padało na niego niebieskie, przygnębiające światło, które wydobywało się z niezasłoniętego, drewnianego okna. Na szybie widać było fikuśne wzory, uformowane  z mrozu, a przez nie prześwitywały latające swobodnie płatki śniegu.  Spojrzała w dół. Zobaczyła złoto- czerwoną, aksamitną pościel, a na niej rysunek odwróconego prawym profilem, ryczącego lwa. Zamknęła oczy.
-To był tylko zły sen. – wymamrotała do siebie i uśmiechnęła się.
Była w jednym z gryffońskich pokoi. Zaczęła rozmyślać. Jak mógł mi się podobać Ron? A co dopiero… jak mogłam być z Draco? To jakiś obłęd. Już nigdy więcej fasolek wszystkich smaków przed snem. I zaśmiała się do siebie, po czym położyła głowę na miękką i delikatną w dotyku poduszkę, i momentalnie odpłynęła.
-Hermiono… Hermiono! – wykrzyknęła jakaś postać.- Wstawaj. Za 15 minut zaczyna się uczta.
Dziewczyna otworzyła jedno oko mrużąc je. Ujrzała rudowłosą, atrakcyjną nastolatkę. Była to Ginny.
-Coo? – zapytała zaspana Hermiona i przełknęła głośno ślinę.

***

-Za 15 minut zaczyna się śniadanie, wstawaj.- powtórzyła.
Ta zerwała się z łóżka. Założyła frędzlowate, fioletowe kapcie, zgarnęła po drodze szczotkę do włosów, i pobiegła do łazienki nie zamykając za sobą drzwi. Gdy znalazła się w łazience, przed lusterkiem, ochlapała twarz letnią wodą, wytarła ją, i zaczęła czesać swoje „rozczochrane” włosy, które przypominały siano.
-Jak zwykle nie chcą się układać. – wymamrotała do swojego odbicia w lustrze.  Wyszła z łazienki. Gdy dreptała po marmurowych, ruchomych schodach, zerkała na zegarek, by kontrolować ile czasu zostało jej na ubranie się. Miała 8 minut. Nagle schody zaczęły się ruszać. Hermiona zmuszona była iść przez korytarz Ślizgonów. Napotkała tam Draco.
-O Granger! Pokłóciłaś się z grzebieniem? – zapytał złośliwie chłopak, a jego koledzy zaczęli się śmiać. Dziewczyna odwróciła głowę w drugą stronę i zaciskała pieść ze złości. Spojrzała na niego i odgarnęła włosy do tyłu. Nie miała zamiaru jednak zniżać się do jego poziomu i odgryzać się na nim.  Zostało jej 6 minut. W końcu dotarła do pokoju. Podbiegła do niewysokiej, ciemnego koloru komody wykonanej z dębu, otworzyła ją i wzięła pierwsze lepsze ciuchy z brzegu, po czym ubrała je jak najszybciej mogła i powędrowała w kierunku Dużej Sali. Spóźniła się o 3 minuty, choć upiekło jej się, bo nie wszyscy uczniowie siedzieli przy stole. Hermiona otworzyła wielkie drzwi, w których wyłupane były herby domów. Wszyscy na nią patrzyli. Szła na swoje miejsce  powolnie, z przerażeniem na twarzy, i witając się nerwowo ze wszystkimi, których miała w zasięgu wzroku. Zasiadła przy stole.
-Co Ty wyprawiasz?- wyszeptał Ron.
-Nic, ja tylko…- nie zdążyła dokończyć dziewczyna, gdy na całej Sali słychać było echo głosu Profesora Dumbledore’a.

***

-Ekhem… - i spojrzał na trójkę gryffonów z pobłażaniem. – Chciałem tylko przypomnieć, jak co roku, że wchodzenie na trzecie piętro jest zakazane.  W swoich dormitoriach musicie znaleźć się przed ciszą nocną, która obowiązuje od 21:00, oraz, że życzę Wam smacznego!- machnął ręką, a na stołach pojawiły się różne potrawy. Hermiona wybrała jajecznicę i herbatę imbirową, Harry kolorowe kanapki i sok jabłkowy, a Ron, jak to Ron… próbował wszystkiego po trochu.
- Nauczyliście się na wróżbiarstwo?- zapytała dziewczyna.
- Hermiono, czy Ty zawsze musisz mówić o nauce? – ledwo co wykrztusił Ron, bo usta miał zapchane jedzeniem.
- A czy Ty zawsze musisz się tak obżerać?- dogryzła Rudzielcowi mądrala.
Ron złapał za pentkę kiełbasy, wziął gryza, i przeżuwał je patrząc Hermionie prosto w oczy.
-Ej, przestańcie.-powiedział Harry. – Może pójdziemy do Hagrida? – dodał po dłuższej chwili ciszy.
-Tak, to dobry pomysł. Ja już się najadłam. –oznajmiła rudowłosa.
- Ja też. – odpowiedział Harry.
Obydwoje skierowali głowy w stronę zajadającego się wędlinami Weasley’a. Hermiona zrobiła duże oczy, uniosła brwi i nabrała głęboki oddech.
-Chyba będziemy musieli chwilę na niego poczekać…
-No… chyba…- i zaczęli się śmiać.
Kiedy Ron się najadł, przyjaciele poszli po swoje płaszcze oraz szaliki, i spotkali się koło chatki Hagrida. Zapukali w drzwi. Powoli zaczynały się otwierać, a zza nich wyglądał jak dla nich: „olbrzym”.

***

-O holibka! To Wy, dzieciaki!- wykrzyknął wielkolud.-Właźcie, bo zimno. 
Jak kazał, tak zrobili.
-Zaparzyć Wam herbaty? Usiądźcie. – dodał.
- Z miłą chęcią się napijemy. – odpowiedziała Hermiona, a chłopcy kiwnęli głowami potwierdzając.
Hagrid podał im gorący napój w bardzo sporych, szarych kubkach, które kiedyś na pewno były białe, po czym usiadł naprzeciwko nich. Gryfońska trójka lubiła przychodzić do mężczyzny. Była tam taka luźna i ciepła atmosfera. Zawsze wychodzili z jego domku zaraz przed ciszą nocną. Dzisiaj również.
-Na brodę Merlina! Ale już późno! Zbierajcie się!- powiedział Hagrid patrząc na zegarek, który wisiał na grubym łańcuszku. Grupka zebrała się do wyjścia.
-Pa Hagrid!- wykrzyknęli wszyscy jednocześnie.
Dotarli do zamku.
- Może Cię odprowadzimy? – zapytał Ron.
- Nie, zbliża się już cisza nocna, lepiej idźcie sami. Poradzę sobie, pa!
-Dobra, pa. – odpowiedzieli.

 ***